Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oszczędzanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oszczędzanie. Pokaż wszystkie posty

środa, 5 lutego 2020

Polska sprzedaje obligacje z ujemną rentownością

Żyjemy w ciekawych czasach chciałoby się powiedzieć. Ujemne stopy procentowe na świecie wywracają mechanizmy, które przez setki lat działały na rynku w zakresie wyceny ryzyka inwestycyjnego. Mamy dziś taką sytuację, że inwestorzy są skłonni za przechowanie swoich pieniędzy w instrumentach względnie bezpiecznych (jakimi są obligacje skarbowe) zapłacić, zamiast oczekiwać odsetek.

Zdarzało się to w przypadku innych krajów, mamy także przykład ze sprzedaży polskich obligacji.
Ministerstwo Finansów podało właśnie, że sprzedało obligacje za 1,5mld euro, przy czym popyt wynosił znacznie więcej bo 6,5mld euro.
Przełożyło się to na wysokość oprocentowania. Ostatecznie inwestorzy kupili dług z ujemną rentownością na poziomie -0,1 procent.

Jakie to ma reperkusje? Otóż jest kilka aspektów.

Pierwszy aspekt to woda na młyn zadłużaniu się przez państwo. Politycy uradowani będą chętniejsi sprzedawać obligacje bo będą żyli iluzją tego, że zadłużanie się nie kosztuje. jest to iluzja dlatego, że nie da się długoterminowo utrzymać takiego stanu rzeczy.

Drugi aspekt jest taki, że ujemne oprocentowanie na rynku długu publicznego rujnuje portfele oszczędzających na emerytury. Na czym mają zarabiać bezpieczne fundusze emerytalne skoro obligacje płacą ujemne odsetki?

Generalnie ujemne stopy procentowe wywracają na głowę całą ekonomię poczynając od inwestycji, przez oszczędzania i zadłużanie się. Okazuje się, że mamy nadmiar pieniądza w gospodarce (produkowanego przez banki centralne), który szuka ujścia. Nie opłaca się oszczędzać ani inwestować, a na całym stanie rzeczy zarabiają wielkie instytucje finansowe.

A na koniec taki obrazkowy smaczek...


poniedziałek, 6 sierpnia 2018

O oszczędzaniu

Mało ludzi oszczędza. Tak mówią w mediach, tak pokazują badania. Problem wynika trochę z tego, że mimo iż poziom życia wzrósł znacząco w ostatnich latach, to jednak bardzo spora liczba ludzi nie ma wystarczających rozporządzalnych dochodów aby odłożyć.

Jest to trochę przerażające bo nasz system emerytalny będzie bezlitosny kiedy ci ludzie zaczną przechodzić na emeryturę. Wizualizowaliśmy sobie siebie jako niemieckich emerytów gdzieś na ciepłej wyspie pod palmami, a okaże się, że będzie się nam żyło gorzej niż naszym obecnym dziadkom.

Nie o tym jednak chciałem tylko o troszkę innym aspekcie. Mianowicie odnoszę wrażenie, że jak już komuś się uda coś odłożyć to za wcześnie myśli o inwestowaniu. Ludzie mają odłożone trzy pensje i już "chcą to gdzieś zainwestować". pal licho, że nie mają o tym pojęcia i nie wiedzą o ryzyku itd. rzecz w tym, że ludzie chcą inwestować nie mając zbudowanej wystarczającej poduszki finansowej dla zabezpieczenia swoich podstawowych potrzeb.

Moja rada jest taka aby odłożone oszczędności w pierwszej kolejności przeznaczać na poduszkę finansową. Tak aby mieć te sześć miesięcy czy rok dochodów odłożone. Wtedy można się poczuć bezpieczniej i spokojnie myśleć o jakimś inwestowaniu nadwyżek, ale nie wcześniej.


wtorek, 10 lipca 2018

Czy polscy oszczędzający to hazardziści?

Ministerstwo Finansów podało właśnie wczoraj, że blisko 32% wartości sprzedanych w czerwcu detalicznych obligacji oszczędnościowych stanowiły obligacje premiowe. Były to 10 miesięczne obligacje na 1,5% dające szansę na wygranie dodatkowej premii w wysokości 10zł, 100zł, 1000zł i 10000zł. "20 marca 2019 r. zostanie rozlosowanych aż 41.107 premii o łącznej wartości prawie 1,5 mln zł" – komentuje Piotr Nowak, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów.

Dzięki temu prostemu zabiegowi, jakim było połączenie marnej (co tu dużo mówić) oferty odsetkowej z zachętą hazardową (dość powiedzieć, że prawdopodobieństwo wygrania jakiejkolwiek premii to 1% - czy to dużo czy mało to osądźcie sami) , Ministerstwu udało się osiągnąć rekordowy wynik sprzedaży obligacji detalicznych.



W lipcu obligacji premiowych nie będzie. Oferta sprzedaży będzie dotyczyła tylko "normalnych serii' - bez elementu hazardowego.

środa, 24 stycznia 2018

Co to znaczy frugal?

Kiedyś, dawno temu jak zaczynałem przygodę z blogowaniem - to było gdzieś po kryzysie 2008 roku - karierę zaczęło w blogosferze finansowej robić pojęcie "frugal"/"frugalizm". Dziś mi się przypomniało i zaczęło chodzić po głowie bo w pewnym momencie ono zniknęło z użycia. Kryzys "minął" i nagle wszyscy przestali chcieć być 'frugal'. zaczeli być inwestorami, zarabiać na tym i owym, pisać o stopach zwrotu. Pisanie o oszczędzaniu się wytarło. Znudziło. W pewnym momencie pisali o tym wszyscy, a teraz nagle już jakby mało kto. Tak jakby powtarzanie do znudzenia o życiu poniżej swoich możliwości finansowych, stało się "passe".

Co to znaczy frugal? To jest sposób życia powściągliwego, oszczędnego w rozsądnym tego słowa znaczeniu. Takiego, w którym kupowane są rzeczy warte swojej ceny i potrzebne, a rezygnuje się z rzeczy zbędnych, nadmiarowych. To jest sposób myślenia o sobie i własnych finansach, w którym rozróżniamy miedzy zachcianką a potrzebą, zastanawiamy się czy potrzeba jest rzeczywista i ile warto przeznaczyć na jej zaspokojenie. Czasem to jest odmawianie sobie pewnych elementów stylu życia, w rozsądny sposób, wynikający z kalkulacji. To sposób życia, w którym staramy się nie marnotrawić rzeczy, zużywać je w całości i nie wyrzucać jeśli mogą być jeszcze użyteczne.

Nie chodzi tu o sknerstwo, ale o uwzględnianie w decyzjach ekonomii a nie emocji po to aby swoje finanse prowadzić w sposób zapewniający oszczędności a nie długi. Okazuje się, że myślenie tego rodzaju jest zwykle też zbieżne z ekologią.

Takie jest moje rozumienie tego pojęcia. A jakie jest wasze?

środa, 20 grudnia 2017

Dwie bardzo ważne rzeczy o oszczędzaniu

Ten blog zaczął się dlatego, że postanowiłem w prostych słowach pisać o podstawowych rzeczach związanych z osobistymi finansami. Wydaje mi się, że nigdy nie jest dość przypominania fundamentalnych praw, które odróżniają ludzi bogatych od biednych. Jedną z tych fundamentalnych zasad jest ta, która mówi o tym aby wydawać mniej niż się zarabia. 
Teoretycznie jest to oczywista oczywistość, ale czytając czasem raporty o zadłużaniu się społeczeństw mam wrażenie, że świadomość faktu, że życie ponad stan nic dobrego nie przynosi, jest niestety zanikająca.

Rzeczywistość jest tymczasem brutalna. Nie można po prostu wydawać więcej niż się zarabia bo popadnie się w spiralę długów. Pieniądze nie wezmą się znikąd i czymś tę lukę wydatkową trzeba będzie pokryć. Jednocześnie wydając tyle ile zarobimy pozbawiamy się możliwości oszczędzania. Każdy chyba zgodzi się ze mną, że oszczędności lepiej mieć niż ich nie mieć, a jeszcze lepiej mieć oszczędności niż długi. Jeżeli zaś w długim terminie będziemy generować takie niewielkie nadwyżki regularnie to po pewnym czasie uzbiera się z nich pewna sum, która zapewni nam poczucie bezpieczeństwa.

Dlaczego systematyczne odkładanie jest tak istotne? Otóż nawet mała kwota odkładana regularnie utworzy solidną rezerwę, która pewnego dnia może uratować nas przed problemami. Wydawać by się mogło, że odkładanie niewielkich kwot nie ma sensu, ale... odłożone 50zł miesięcznie to po 10 miesiącach już jest 500zł. odkładając 500zł na miesiąc po nie całym roku mamy około 5 tysięcy.

Warto zatem czasem zadać sobie pytanie czy kupno danej rzeczy, czy zachcianki czy używki jest nam w danej chwili niezbędnie potrzebne. Przykładowo człowiek wypalający dziennie paczkę papierosów, jest w stanie odłożyć w miesiącu około 450zł - czy to mało? Warto sobie zadać to pytanie. 


niedziela, 26 listopada 2017

Świąteczny budżet - jak go zaplanować? - artykuł sponsorowany

W szale świątecznych zakupów często wydajemy więcej, niż pozwalają nam na to wcześniej zgromadzone oszczędności. Jak zaplanować domowy budżet, by przygotowania do rodzinnego świętowania nie nadwyrężyły zbytnio naszych finansów? 


Podsumuj opłaty i oszczędności 

Okres Bożego Narodzenia, podobnie jak czas wakacji, wiąże się z poniesieniem wielu wydatków, dlatego szczególnie mocno obciąża nasz portfel. Nie warto odkładać planowania świątecznych zakupów i szukania oszczędności na ostatnią chwilę. Pieniądze zasilające planowany budżet powinny pochodzić z październikowej i listopadowej wypłaty. Pensję za grudzień lepiej przeznaczyć na pokrycie kosztów życia w kolejnym miesiącu. Aby ustalić, jaką kwotą będziesz dysponować, wynotuj wszelkie opłaty takie jak czynsz, rachunki, abonamenty i ewentualne raty. Nie pomijaj też środków wydawanych na zakup jedzenia, biletów, benzyny i środków czystości. Podlicz wynotowane kwoty i odejmij je od zsumowanych dochodów z października i listopada. Uzyskasz wówczas sumę, jaką możesz zarezerwować na pokrycie świątecznych wydatków. 

Sporządź listę prezentów 

Kupno upominków dla najbliższych prawdopodobnie pochłonie znaczną część ustalonego budżetu. Z tego względu tak ważne okazuje się wcześniejsze obmyślenie listy świątecznych prezentów. Zastanów się, ile osób zamierzasz obdarować. Następnie ustal, jakie kwoty wydasz na zakup konkretnych upominków. Jeśli nie wiesz jeszcze, co podarować swoim bliskim, tutaj znajdziesz 60 pomysłów na świąteczne prezenty. Wszystkie pomysły koniecznie wpisz na listę. Dzięki niej zapanujesz nad wydawaniem pieniędzy i nie przekroczysz ustalonego budżetu. 

Przygotuj menu i zaplanuj inne wydatki 

Pomyśl, jakie potrawy przygotujesz z okazji świąt. Weź pod uwagę nie tylko wigilijną kolację, ale też pozostałe dni spędzone na spotkaniach z rodziną i przyjaciółmi. Wynotuj produkty niezbędne do ugotowania bożonarodzeniowych specjałów. Obowiązki i poniesione koszty możesz podzielić z zaproszonymi gośćmi, jeśli zaproponujesz im wspólne przygotowanie odświętnej kolacji. Z kolei sporządzona lista zakupów zapobiegnie marnowaniu jedzenia. Dzięki niej kupisz wyłącznie niezbędne produkty. Świąteczne wydatki nie ograniczają się do zakupu prezentów i artykułów spożywczych. W grudniu kupujemy też choinkę, lampki, bombki, stroiki i inne dekoracje, ubrania, kosmetyki, opakowania na prezenty. Ustal zatem, które z nich będą dla Ciebie najistotniejsze. 

Zweryfikuj swoje plany 

Po zsumowaniu wszystkich świątecznych wydatków, porównaj uzyskaną kwotę z oszczędnościami przewidzianymi na zakupy. Jeśli koszt wydatków przekracza Twój budżet, zweryfikuj utworzoną listę. Sprawdź, czy możesz zrezygnować z wybranych kosztów. Poszukaj tańszych zamienników i poszukaj informacji o korzystnych promocjach. Dokładne zaplanowanie świątecznego budżetu pozwoli ograniczyć ilość wydawanych pieniędzy. Rzetelnie sporządzona lista zakupów uchroni Cię przed pokusą nabywania niepotrzebnych produktów. Dzięki niej dowiesz się także, ile w rzeczywistości wydajesz przy okazji świąt i zastanowisz się, jak obniżyć koszty w kolejnych latach. 



Disclosure: Artykuł powstał w ramach odpłatnej współpracy. Otrzymałem wynagrodzenie za jego  publikację

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Czy w ogóle opłaca się oszczędzać na lokatach?

Pytanie postawione w tytule pewnie nasuwa się wielu osobom, które obserwują zestawienia lokat. Poziom stóp procentowych nie wydaje się być zachęcający aby w ogóle wkładać pieniądze do banku. Na koncie rozliczeniowym od dawna już oprocentowanie jest zwykle zerowe (a po uwzględnieniu opłat - efektywnie ujemne). Konta oszczędnościowe jeszcze jakoś się bronią, ale wygląda to kiepsko, szczególnie jeżeli oprocentowanie nominalne jest poniżej inflacji.

Zostają lokaty, ale jak przyjrzymy się uważnie, to zauważymy, że jedynie te promocyjne dają jakiś sensowny procent. 

Pierwsza odpowiedź, zatem - która nasuwałaby się na pytanie tytułowe, powinna zatem brzmieć: "nie opłaca się". Tyle tylko, że należałoby rozpatrzyć alternatywy.

Lokata bankowa (do kwoty 100 tyś EUR gwarantowanej przez BFG) jest stosunkowo bezpiecznym instrumentem. Alternatywą mogą być w pewnym stopniu obligacje skarbowe, ale tu mamy troszkę więcej procedur związanych z ich zakupem i ewentualnym zbyciem.  Inne alternatywy tak naprawdę nimi nie są, bo nie możemy porównywać instrumentów finansowo inwestycyjnych o różnych klasach ryzyka czy płynności. 

Tak więc inwestycja w mieszkanie wydaje się być alternatywą dla lokaty pod względem generowanych przepływów finansowych, ale tak naprawdę nią nie jest. To znaczy, jest wyłącznie dla tych, którzy tak kupno mieszkania jak i lokatę traktowaliby na równi jako niepłynny długoterminowy sposób lokowania kapitału. 

Podobnie zakup złota - nie jest alternatywą dla lokaty ze względu na ryzyko zmienności kursu w krótkim i średnim terminie i niepewność co do przyszłego kursu w długim. 

Więc tak naprawdę lokaty w swojej klasie nie mają alternatyw. jeśli chcemy mieć środki ulokowane w gwarantowanym przez państwo instrumencie, dającym pewny i z góry określony procent to mamy do wyboru tak naprawdę lokaty i obligacje skarbowe. Pod względem finansowym są to opcje względnie porównywalne więc co do opłacalności jednych i drugich można mówić wyłącznie w szerszym kontekście uwzględniając alternatywny koszt kapitału, preferencję ryzyka i preferencję płynności.

Zapytacie więc po lekturze, całego tego wywodu, jaka więc do jasnej ciasnej powinna być odpowiedź na tytułowe pytanie. Cóż, salomonowa: "to zależy"...

poniedziałek, 29 maja 2017

Lokowanie oszczędności

Sposoby lokowania oszczędności są popularnym tematem poszukiwań w internecie. Wydawać by się mogło, że na stronach internetowych, blogach czy forach już tyle na ten temat napisano. tymczasem mam wrażenie, że wciąż poziom edukacji finansowej i świadomość tego w jaki sposób można swoje oszczędności ulokować jest niewielki.



Nie chcę pisać o inwestowaniu oszczędności, bo to jest jeszcze odrębny temat, ale chciałem napisać kilka systematyzujących słów na temat lokowania, rozumianego jako przechowanie w bezpieczny sposób wartości.

Ujmując temat w ten sposób w zasadzie mamy do wyboru praktycznie wyłącznie:
Nad złotem bym się zastanawiał, czy je tu zaliczyć ale zaraz odezwą się w komentarzach osoby, które stwierdzą (w pewnym sensie słusznie), że cena złota jest zbyt zmienna aby je uznać za bezpieczne aktywo. Ze złotem jest tego rodzaju kwestia, że należy je traktować jako coś służącego do przechowania wartości, ale też jako rodzaj ubezpieczenia.

Wracając zatem do tematu bezpiecznego lokowania to mamy cały system bankowy, w którym lokaty czy środki na koncie są gwarantowane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny do wartości 100 tyś euro. Należy jednak mieć na uwadze, że bywają banki, które działają w Polsce na podstawie licencji z innego kraju i w takim wypadku w razie problemów trzeba będzie odzyskiwać środki w zagranicznej instytucji.

Co do obligacji to mam na myśli przede wszystkim obligacje skarbowe. Obligacji korporacyjnych nie klasyfikowałbym jako metody lokowania a już inwestycję podatną na znacznie większe ryzyko. Więc obligacje skarbowe gwarantowane przez państwo - tutaj zaraz się ktoś podniesie z miejsca i powie, że przecież były takie wypadki jak wojna, że państwa bankrutują i nie spłacają swoich długów. Owszem, to prawda, ale prawdopodobieństwo jest niewielkie.

Z resztą kłania się dobra praktyka, aby dywersyfikować i nie wkładać całych oszczędności do jednego koszyka.

Na koniec - ktoś może powiedzieć, a co z nieruchomościami? Otóż uważam, że to nie jest bezpieczna lokata a rodzaj inwestycji. Podatnej na ryzyko - nie takie jak na rynkach finansowych, ale trzeba się na tym znać bo sami też bywamy ryzykiem swoich inwestycji.

A jakie wy macie poglądy na lokowanie vs. inwestowanie pieniędzy?

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Co to jest wolność finansowa?

Czytam sobie bloga fridomia.pl pisanego przez Sławka Mutri - on porusza często temat wolności finansowej. Z resztą jest on chodzącym przykładem realizacji takiego celu jakim jest osiągnięcie finansowej wolności. Ostatni wpis na jego blogu skłonił mnie do ponownej refleksji nad tematem, czym wolność finansowa jest. 

Generalnie Sławek pisze, że wolność finansowa obejmuje posiadanie źródła pasywnych przychodów i życie poniżej swoich możliwości finansowych. Ale czy to jest definicja? Nie sądzę, to znaczy mnie się wydaje (i ja tak pojmuje wolność finansową), że to jest taki stan życia, kiedy moje finanse i to co się z nimi dzieje, a także życie jakie prowadzę funkcjonują tak, że nie "muszę", a "mogę". Czyli mam wolność w decydowaniu o swoim życiu bo finanse mnie nie zmuszają do jakiś określonych działań. 

To posiadanie pasywnych źródeł przychodu jest jedną z dróg o osiągnięcia wolności finansowej, która jest realna. Chodzi o to, że znacznie bardziej realnym jest zaoszczędzenie i kupienie mieszkania na wynajem niż wygrana w totolotka. 

Ale schodząc na poziom niższy - dlaczego posiadanie takiego przychodu pasywnego jest ważne? Dlatego, żeby być w stanie zaspokoić swoje podstawowe potrzeby. Żeby mieć z czego żyć i gdzie mieszkać "normalni ludzie" MUSZĄ pracować. Ludzie wolni finansowo NIE MUSZĄ. 

Reszta, czyli zaspokojenie potrzeb wyższych jest już kwestią gustu. Warto przy tym pamiętać aby nie roztrwonić swojego kapitału, czyli mieć dodatni a nie ujemny bilans na koniec miesiąca. Takie podejście pozwoli nie martwić się o przyszłość, bo wolność finansowa w moim rozumieniu, polega także na posiadaniu spokojnego ducha w zakresie przyszłości. 

Oczywiście przyszłości nie możemy przewidzieć, ale możemy się na nią przygotować. Lepiej mieć nadwyżki na koncie niż długi bo długi oznaczają niewolę, a oszczędności dają swobodę. Proste.


poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Oszczędzanie na wyjazdach wakacyjnych

Zostałem niedawno zapytany o to jak to jest z tym oszczędzaniem na wakacjach. Warto? Nie warto? Jak to zrobić? Pomyślałem sobie, że oczywiście warto tylko z sensem i właśnie o tym chciałem Wam napisać dzieląc się swoimi doświadczeniami.

Po pierwsze na pewno należy zadać sobie pytanie po co nam jest taki wyjazd wakacyjny potrzebny? Najpewniej po to aby się dobrze bawić i wypocząć. Zazwyczaj z oszczędzaniem te rzeczy nie mają wiele wspólnego, ale spróbuję Was przekonać, że jeśli oszczędzanie zrozumiemy jako optymalizację wydatków to już jesteśmy bliżej celu.

W pierwszej kolejności warto zaplanować budżet. Można w tym celu udać się do biura podróży i zorientować się w cenach wycieczek, można poczytać na forach albo popytać znajomych. Bierzemy tez pod uwagę jakimi kwotami dysponujemy.

Jak już ustalimy pulę pieniędzy do zadysponowania, przystępujemy do działania. Zakładam, że miejsce docelowe mamy mniej więcej określone. Trzeba więc znaleźć nocleg i transport. W przypadku wyjazdów zagranicznych zwykle w grę wchodzą przeloty lotnicze lub dojazd samochodem. Jeśli zabierzemy się za organizację wyprawy odpowiednio wcześnie mamy szanse znaleźć tani przelot. jeśli zakładamy dojazd samochodem warto pochylić się nad mapą i zaplanować trasę. Aby zoptymalizować koszt dojazdu można zastanowić się czy nie opłaca się wynająć ze znajomymi większego samochodu i pojechać np. w dwie rodziny busem.

Jeżeli chodzi o nocleg to ja zwykle korzystam z serwisów internetowych gdzie można znaleźć apartamenty na wynajem. Najczęściej używam booking.com, ale są też inne. Generalnie jeśli dobrze poszukać można znaleźć noclegi znacznie tańsze niż gdybyśmy płacili za nie biurom podróży.

Ostatnio udało mi się zorganizować tygodniowy wyjazd gdzie suma kosztów noclegu i przelotu była na tyle niższa niż koszt wycieczki z biura podróży, że wystarczyło jeszcze na jedzenie w dobrych restauracjach, wynajem auta czy kilka wycieczek dodatkowych. 

Warto porównywać ceny, często ten sam produkt turystyczny można znaleźć w kilku różnych cenach i w zależności od pośrednika możemy przepłacić albo nie. Bywa też tak,  że biura podróży sprzedają np. wycieczki dodatkowe, które przy odrobinie znajomości języka jesteśmy na miejscu w stanie załatwić sobie 20% taniej.

Warto też nie mieć obaw przed samodzielnym załatwieniem sobie pobytu i organizowaniem czasu. Zasada jest taka, że jeśli zdamy się na biuro to oczywiście ono nam pobyt zorganizuje, ale nie za darmo.

Jeżeli chodzi o wyżywienie na miejscu pobytu to w przypadku hoteli zwykle jest ono wliczone w cenę. Właśnie dlatego pobyt w hotelu jest zwykle droższy niż w apartamencie, w którym musimy sobie sami ugotować kolację czy zrobić śniadanie. Ja mam jednak złe doświadczenia z wyżywieniem w hotelach na wakacjach. Zwykle jest się uwiązanym do gotowych pór posiłków, koszty tego wyżywienia są wysokie, a jego jakość marna. Znacznie taniej i równie wygodnie jest przygotować sobie coś samemu, a za zaoszczędzone w ten sposób pieniądze iść na obiad do restauracji. Co lepsze możemy iść w ten sposób każdego dnia gdzieś indziej i obsłużą nas znacznie lepiej niż w hotelu gdzie nasz pobyt został opłacony i niespecjalnie im już zależy na naszej satysfakcji.

Watro także przyswoić sobie pewną zasadę. W miejscowościach z dużym ruchem turystycznym restauracje przy głównych ciągach po których przemieszczają się turyści są droższe i mają gorszą obsługę. Dlatego praktycznie zawsze z premedytacją schodzimy z głównej drogi gdzieś "za winkiel" gdzie już wiele razy (odeszłszy jakieś 50 kroków w boczną uliczkę) znajdywaliśmy wyśmienite i klimatyczne miejsca ze świetnym jedzeniem za 3/4 ceny.

A Wy czy macie jakieś swoje patenty na oszczędzanie i optymalizację kosztów na wakacjach? Podzielcie się nimi w komentarzach.

poniedziałek, 27 marca 2017

Poduszka finansowa

Koncepcja posiadania poduszki finansowej na wypadek nieprzewidzianych niesprzyjających okoliczności jest szeroko promowana na wielu blogach finansowych. Idea ta nie polega oczywiście na dosłownym wypychaniu sobie pościeli banknotami, ale na zbudowaniu pewnej puli oszczędności po to, aby móc z nich skorzystać "w razie czego". 

Nasze babcie i mamy odkładały do słoika pieniądze "na czarną godzinę" właśnie na takiej samej zasadzie. 

Możecie powiedzieć, po co - skoro mam kartę kredytową i mogą się nią posłużyć? rzecz w tym, że jest to zły nawyk aby zadłużać się i znacznie lepiej i bezpieczniej jednak mieć pewną pulę oszczędności. Weźmy taki przykład jak rozwalona opona w samochodzie, która nie nadaje się do naprawy. Nowa opona (a w zasadzie minimum dwie bo wypadałoby mieć po obu stronach wymienione) to wydatek minimum kilkuset złotych. Najczęściej przy tym jest to wydatek pilny, wieczorem albo w środku nocy, przed ważnym wyjazdem. Czasem jednak lepiej mieć gotówkę.

Generalnie przy braniu kredytów taka poduszka finansowa, w wysokości kilku rat czy też kilku miesięcznych dochodów, może pomóc przetrwać w razie np. utraty pracy czy poważnej choroby.

A'propos choroby, to czy osoby prowadzące działalność gospodarczą i odprowadzające minimalne możliwe składki na ZUS zastanawiały się kiedyś ile dostałyby zasiłku chorobowego w razie pobytu przez miesiąc w szpitalu? Taki pobyt nie zdarza się często i nie zdarza się każdemu, ale kiedy już się przytrafi (złamana noga, wypadek, poważna choroba) to może mieć wyniszczające skutki finansowe. Na taką okoliczność należy mieć koniecznie odłożone pewne oszczędności. Najlepiej takie ;)

poniedziałek, 13 lutego 2017

Jak się zabezpieczyć przed inflacją?

Przez wiele ostatnich miesięcy przyzwyczailiśmy się do tego, że w naszym kraju panuje (oficjalnie) deflacja. Oczywiście to czy dla nas subiektywnie ceny produktów przez nas kupowanych rosną czy spadają zależy też trochę od tego co do naszego koszyka wkładamy, ale średnio rzecz ujmując wielkiej inflacji w naszym kraju nie było, a niektóre rodzaje produktów taniały.

Wygląda jednak na to, że ten stan rzeczy może ulec zmianie. Prognozy analityków i ekonomistów wskazują, że w najbliższym czasie znowu może pojawić się inflacja. Umiarkowana inflacja jeszcze tragedią nie jest, ale warto byłoby sobie zatem przypomnieć jakie rodzaje aktywów i w jaki sposób mogą uchronić nas w sytuacji gdyby jednak inflacja wymknęła się spod kontroli i wzrosła bardziej niż przewidywania.

W sytuacji umiarkowanej inflacji zazwyczaj oprocentowanie lokat bankowych trochę rośnie. Nie przewyższa ono może znacząco stopy wzrostu cen, ale zwykle realne oprocentowanie lokat oscyluje nieco ponad zerem. Jednakże gdyby inflacja wymknęła się spod kontroli (a w naszym kraju starsze pokolenia mają takie doświadczenia) to pozostawienie pieniędzy na lokatach, jeszcze w dodatku oprocentowanych stałą stopą nie jest dobrym pomysłem.

Alternatywą są obligacje indeksowane do stopy inflacji. One zapewniają pewne zabezpieczenie bo stopa procentowa jest ustalana w ich przypadku na podstawie wskaźnika inflacji w poprzednim okresie. Niestety cechuje się to pewną bezwładnością i zazwyczaj mamy całkiem sporo czasu kiedy ta stopa odsetek nie jest dostosowana do aktualnej stopy inflacji, ale do przeszłej sprzed kilku np. miesięcy. 

Innym sposobem zabezpieczenia swojego kapitału jest kupno walut obcych. W sytuacji inflacji w danej walucie (np. w złotówkach), zazwyczaj osłabia się ona do innych walut (krajów o mocniejszej i stabilniejszej gospodarce). Jest to szczególnie istotna kwestia przede wszystkim dla osób posiadających kredyty denominowane w walutach obcych. jeżeli posiada się w takiej sytuacji jakieś oszczędności warto rozważyć, czy nie byłoby dobrze utrzymywać przynajmniej część z nich wymienioną na dolary, franki lub euro. Doświadczenia z przeszłości wskazują, że waluty te umacniały się do złotówki kiedy nasza gospodarka doświadczała problemów z inflacją.

Podobny charakter może mieć też lokowanie oszczędności w złoto. Złoto posiada tę cechę, że jest traktowane przez wielu inwestorów jako pewnego rodzaju zabezpieczenie przed nadmiernym rozdęciem bazy monetarnej. Z perspektywy złotówki istotne jest to, że większość handlu na złocie dokonywana jest w walutach obcych a samo złoto jest wyceniane w dolarach.Kiedy złotówka się osłabia cena złota wyrażona w naszym krajowym pieniądzu rośnie co zabezpiecza nas przed zawirowaniami.

Kolejną klasę aktywów, które zyskują na wartości w czasie epizodów inflacji są akcje. Wiąże się to z tym, że zazwyczaj wzrost cen przekłada się na zwiększone zyski przedsiębiorstw, a w przypadku zwiększania bazy monetarnej proste rozcieńczanie wartości pieniądza powoduje wzrost wartości wszelkich aktywów. Ze wzrostem kursów akcji trzeba być jednak ostrożnym, nie ma tutaj automatyzmu bo na giełdę wpływają także inne czynniki, jak koniunktura w gospodarce, czy przepływy kapitału zagranicznego. Kiedy kapitał zza granicy zdecyduje się ewakuować z naszego kraju wobec np.nadchodzącej recesji to kursy akcji będą spadać. Akcje nie są więc stuprocentowym zabezpieczeniem.

Podobnie rzecz ma się z nieruchomościami. Mogą one być zabezpieczeniem, ale nie zawsze są. W sytuacji inflacji wywołanej zwiększaniem bazy monetarnej, będą drożały, ale kiedy np. będziemy mieli wzrost ceny wywołany czynnikami zewnętrznymi to niekoniecznie. Pewnym zabezpieczeniem może być traktowanie nieruchomości nie jako wehikułu spekulacyjnego, ale jako maszynki do robienia pieniędzy poprzez najem. W sytuacji wzrostu cen można się spodziewać, że ceny najmu także dostosują się i taki strumień pieniędzy będzie dla nas jakimś zabezpieczeniem. Oczywiście nie każda nieruchomość będzie się do tego nadawała. Niewątpliwie w sytuacji kryzysowej nieruchomości drogie (z segmentu premium) szybciej stracą najemców niż nieruchomości tanie (low cost). Może się zatem okazać, że ceny najmu nieruchomości typu apatrament spadną, a ceny najmu najtańszych mieszkań wzrosną.

A jakie wy zaproponowalibyście sposoby na zabezpieczenie swoich oszczędności przed inflacją?

poniedziałek, 21 listopada 2016

Podstawy budżetu domowego - oszczędności

W ubiegłym tygodniu napisałem o tym aby przeanalizować swoje przychody i zastanowić się czy i w jaki sposób możemy je zwiększyć. Celem było doprowadzenie do sytuacji, w której jesteśmy w stanie pokryć nasze wydatki. 

Należy sobie bowiem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w ogóle należy przygotowywać budżet i po co zarządzać finansami? Odpowiedź moim zdaniem jest taka, że chodzi o to aby nasze finanse służyły nam jako narzędzie do osiągania naszych celów, a nie rządziły nami i ograniczały nas. 

jeżeli zatem stwierdzimy, że po stronie wydatków mamy przerośnięte niektóre pozycje, to warto się zastanowić nas sposobami ich zmniejszenia. Warto także planować niektóre wydatki z wyprzedzeniem i odkładać na nie  (np. do osobnej skarbonki) pewne kwoty. Taka baza oszczędności może się nam przydać kiedy dopadnie nas jakaś niespodziewana sytuacja. Wyobraźmy sobie, że zepsuje nam się telefon i koniecznie musimy go naprawić - koszt takiej naprawy to kilkaset złotych, rzadko kto może pokryć taką kwotę z bieżącego budżetu, ale jeśli tylko mamy pewne oszczędności to jesteśmy w stanie pozwolić sobie na taki incydentalny wydatek.

Oszczędności stanowią zatem pewnego rodzaju zabezpieczenie i ubezpieczenie na wszelki wypadek, a także pozwalają z wyprzedzeniem planować większe wydatki.

Pojawia się jednak pytanie jak gromadzić takie oszczędności? Tutaj wracamy znowu do budżetu domowego i naszej struktury przychodów i kosztów. Celem jest takie układanie wydatków i przychodów aby być w stanie z miesiąca na miesiąc generować pewne nadwyżki finansowe. Jeśli jesteśmy w stanie co miesiąc odłożyć pewną (nawet niewielką kwotę) to jest dobrze. jeżeli z miesiąca na miesiąc jesteśmy pod kreską - to jest źle i powinniśmy wrócić do naszego spisu wydatków i przychodów aby zastanowić się co możemy poprawić.

poniedziałek, 17 października 2016

Czym jest dywersyfikacja

Przy okazji tematu inwestowania pojawia się bardzo często pojęcie dywersyfikacji. Chciałbym je Wam dziś przybliżyć. 

Rzecz w tym, że z każdą inwestycję nierozerwalnie wiąże się zawsze pewne ryzyko. Nawet lokując pieniądze na lokacie w banku ryzykujemy choćby w ten sposób, że jeśli w dniu kiedy będziemy ich potrzebować bank będzie upadał to samo odzyskiwanie środków z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego potrwa i będzie wiązało się z dodatkową biurokracją, a przy większej kwocie możemy nie odzyskać wszystkiego.

Każda inwestycja wiąże się z mniejszym lub większym ryzykiem, w przeciwnym razie nie przynosiłaby też przecież żadnych przychodów, które są swego rodzaju wynagrodzeniem za poddanie naszego kapitału temu ryzyku. 

Pojawia się zatem pytanie jak się zabezpieczyć przed ryzykiem? Tutaj z pomocą przychodzi właśnie dywersyfikacja. 

Polega ona na tym, że nasze oszczędności czy inwestycje dzielimy na części i nie "wrzucamy ich do jednego worka" ale rozdzielamy w taki sposób, aby ryzyko dla pojedynczej części było dla nas bardziej akceptowalne. Przykładowo dużą kwotę pieniędzy lokujemy nie w jednym, ale w dwóch bankach. Przykładem dywersyfikacji jest też posiadanie dwóch kont i kart do kont bo zawsze gdy jedna nie zadziała możemy próbować zapłacić drugą (czy nigdy nie zdarzyło się Wam, że strona internetowa banku nawaliła albo karta nie zadziałała?). 

Przykładem dywersyfikacji na bardzo podstawowym poziomie jest też zwyczaj aby jadąc w podróż nie brać ze sobą gotówki przechowywanej w jednym miejscu (jak ukradną nam portfel jesteśmy ugotowani), ale rozłożyć ją w kilka miejsc.

Kiedy rozważamy inwestycje to dywersyfikacja polega na tym aby inwestując dobierać do swojego portfela inwestycyjnego takie składniki, które są rozłączne pod względem ryzyka. Przykładowo inwestycja w akcje może polegać na tym, żeby dobrać spółki z różnych sektorów bo inwestycja w kilka spółek z jednego sektora jest bardziej ryzykowna. Można także rozdzielać swoje oszczędności czy inwestycje między różne klasy aktywów np. cześć dać na lokatę, część do funduszu inwestycyjnego a część ulokować w nieruchomości. 

W ten sposób rozdzielając aktywa na różne rodzaje inwestycji zabezpieczamy się przed tym, że np. jedna z nich będzie tracić. W tym czasie pozostałe mogą przynajmniej zachować wartość.

Jaka powinna być liczba takich inwestycji czy klas aktywów na które należy podzielić swój portfel? Cóż - dużo zależy od naszych umiejętności, wielkości kwoty i czasu. Wiadomo, że przy małych kwotach nie warto się rozdrabniać bo zabiją nas koszty transakcji, a i czas poświęcony będzie nas zbyt wiele kosztował. Przy większych kwotach warto podzielić portfel na kilka części - to na ile, zależy od naszej percepcji - mózg ludzki nie ogarnia zwykle więcej niż trzy-pięć elementów zatem podział na trzy klasy aktywów po max pięć składników w każdej jest do ogarnięcia. Śledzenie większej liczby wiązać się  będzie z większym wysiłkiem czasowym i finansowym. 

Podsumowując - dywersyfikacja polega na rozpraszaniu ryzyka na większą liczbę drobniejszych inwestycji, dzięki czemu strata na jednej jest mniej bolesna. Warto przy tym jednak pamiętać aby zwracać uwagę, czy ryzyko związane z poszczególnymi składnikami nie jest skorelowane z pozostałymi.

poniedziałek, 5 września 2016

Jak zagospodarować 500zł na dziecko?

Mija już trochę czasu od kiedy państwo zaczęło rozdawać po 500zł na każde drugie i kolejne dziecko w ramach programu 500+. Zakładam, że niektóre osoby które dostały te pieniądze i zdążyły się już zachłysnąć zakupami na początku, zaczynają powoli myśleć o tym jak w mądry sposób zagospodarować ten strumień dodatkowej gotówki. 

Warto przy tym pamiętać, że pieniądze z programu 500+ wypłacane są przez państw niejako na kredyt. Rząd zadłuża się co roku sprzedając obligacje aby, między innymi, móc wypłacić 500zł na dziecko. Ten "kredyt" będą kiedyś spłacały przyszłe pokolenia. Dlatego też wydaje mi się, że najbardziej rozsądnym i społecznie pożytecznym sposobem zagospodarowania tych pieniędzy, z korzyścią dla własnych dzieci jest zainwestowanie ich w edukację oraz odłożenie części z nich na przyszłość.

Należy pamiętać o tym, że kiedy dzieci wejdą w dorosłość staną przed koniecznością usamodzielnienia się. Kto wie, czy nie będą musiały płacić za studia bo państwo polskie wydrenuje się z gotówki już do końca. Oczywistym jest, że start w dorosłość wymaga nakładów finansowych na usamodzielnienie się. Kupno mieszkania wymaga wkładu własnego. Założenie rodziny wiąże się z kosztami. Nie wiadomo jak będzie wyglądała perspektywa pracy.

Dlatego też uważam, że przeznaczenie części albo nawet całości środków z 500+ na oszczędności na przyszłość jest jedynym rozsądnym posunięciem. W przeciwnym razie czy będziecie w stanie spojrzeć w oczy swoim dzieciom kiedy powiecie im, że cały ten kapitał, który dostały od państwa został przejedzony?

A jaki sposób można te pieniądze odłożyć? Ja sugeruję takie podejście, żeby najpierw odkładać te środki na koncie oszczędnościowym. Na początku 500zł to nie jest wielka suma, ale już po 10 miesiącach zrobi się z tego 5000zł. Taką kwotę warto już włożyć na lokatę. Po dwóch czy trzech latach można zacząć w jakiś sposób dywersyfikować takie oszczędności. Przy kwocie rzędu 15 tyś złotych można rozważyć ulokowanie części w obligacjach a jakiegoś procenta w funduszu inwestycyjnym.

Byłbym daleki od podejmowania zobowiązań w stylu 'planów systematycznego oszczędzania'. Dlaczego? Bo tak na prawdę nie wiemy czy program 500+ potrwa dłużej i czy jego zasady się nie zmienią. nasze państwo potrafi zmieniać reguły w trakcie gry (np. w sprawie OFE) i nauczeni tym doświadczeniem nie powinniśmy podejmować zbyt daleko idących zobowiązań.

Broń boże także nie zaciągałbym "pod 500+" kredytu. To jest moim zdaniem najgłupsze co można zrobić. Po pierwsze nie wiemy czy i jak długo 500+ będzie kontynuowane. Po drugie na co ten kredyt miałby być przeznaczony? A po trzecie kredyt wiąże się ze spłatą odsetek tak więc w przyszłości zapłacimy dwa razy za te przyjemności z 500+, raz w naszych podatkach zadłużonemu państwu, a drugi raz w odsetkach od kredytu.

Lepiej te pieniądze odłożyć - posiadanie oszczędności w niepewnych czasach jest znacznie lepsze niż posiadanie długów.

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

W co jeszcze można ulokować swoje pieniądze?

Zazwyczaj kiedy mówimy o oszczędnościach to na myśl przychodzi nam gotówka schowana gdzieś w szafie, konto bankowe, rachunek oszczędnościowy i lokaty w banku. Co bardziej zaawansowani i biegli w tematach finansowych wiedzą i korzystają z innych form lokowania nadwyżek. Chciałbym je pokrótce wymienić i scharakteryzować począwszy od najmniej wymagających jeśli chodzi o wiedzę, do najbardziej wysublimowanych.

Pierwszy temat to fundusze inwestycyjne - jest ich wiele różnych rodzajów, można je nabyć w bankach i domach maklerskich. Kupując jednostki funduszu oddajemy pieniądze w zarządzanie. W zależności od strategii może to być bardziej ryzykowne lub mniej ryzykowne dla naszych oszczędności. W najgorszym wypadku możemy stracić ich znaczną część, w najlepszym zarobić kilkadziesiąt procent.

Kolejnym tematem są lokaty strukturyzowane. Mają one formę lokaty bankowej albo ubezpieczenia. Taka lokata jest swego rodzaju zakładem co do przyszłej ceny pewnych akcji, surowców czy walut. Jest to czysty hazard,które może być wsparty wiedzą i przewidywaniami na temat rozwoju danego segmentu rynku. Trudno jest oszacować prawdopodobieństwo z jakim dane aktywo osiągnie swoją cenę określoną w lokacie. Na szczęście większość tego typu instrumentów oferuje gwarancję zwrotu kapitału więc w najgorszym wypadku nic nie zarobimy. Warto jednak być ostrożnym - pamiętajcie, że sprzedający nam taką lokatę bank nie ryzykuje nic, a zarabia na każdej założonej przez nas "strukturze". My zaś ryzykujemy ewentualną utratę zysków z inwestycji.

Obligacje Skarbowe to następny rodzaj instrumentów, w których można lokować oszczędności. Charakteryzują się niskim ryzykiem (państwa raczej wykupują swoje długi, choć czasem jednak bankrutują), ale też niższymi niż przeciętnie na rynku stopami zwrotu. Informacji na temat możliwych do zakupu obligacji jest wiele dostępnych w różnych miejscach, sam pisałem o nich na blogu Przegląd Finansowy. Obligacje skarbowe można kopić przez internet, na giełdzie, w biurze maklerskim, banku PKO czy telefonicznie.

Obligacje Korporacyjne - to już znacznie bardziej ryzykowne aktywo. Oferują wyższe stopy zwrotu ale i firmom, które je emitują zdarza się upaść i nie wykupić obligacji. Moim zdaniem są nawet bardziej ryzykowne niż akcje, o czym też pisałem w drugim blogu.

Mamy w końcu akcje przedsiębiorstw notowanych na giełdzie, które można kupić osiadając rachunek w Biurze Maklerskim. Ceny akcji zmieniają się dynamicznie, potrafią spaść czy wzrosnąć o kilkadziesiąt albo kilkaset procent w ciągu roku. Inwestowanie na giełdzie wymaga wg. mnie większej biegłości i wiedzy.Firmy, które wyemitowały akcje czasem płacą tez dywidendę.

Metale szlachetne - w tym złoto - to rodzaj inwestycji w aktywa trwałe. Chcąc ulokować oszczędności w złocie możemy kupić monety lub sztabki (najlepiej u renomowanych sprzedawców). Wystrzegajmy się zakupów na odroczony termin dostawy i u niesprawdzonych partnerów.

Nieruchomości - mając większą gotówkę można przejść do zakupu nieruchomości. Zakup dobrze położonej ziemi czy mieszkania na wynajem pozwoli przechować kapitał z dala od rynków finansowych. Niestety trzeba się trochę orientować w rynku nieruchomości aby nie przepłacić i dobrze przeprowadzić wszelkie formalności.

Dzieła sztuki, wino, whisky, etc - to inwestycje alternatywne dla najbardziej zaawansowanych. Trzeba mieć nie lada wiedzę specjalistyczną aby być w stanie wycenić przedmiot naszej inwestycji i nie popełnić błędów. na prawdę uważam, że tylko osoby z bardzo dużą dziedzinową wiedzą mogą się imać tego typu interesów.

poniedziałek, 18 lipca 2016

Obligacje skarbowe

Obok lokat obligacje skarbowe są jednym z bezpieczniejszych sposobów lokowania swojego kapitału. Są to dłużne papiery wartościowe emitowane przez Skarb Państwa, który jako emitent obligacji pożycza określoną sumę i zobowiązuje się ją zwrócić (wykupić obligacje) - w określonym czasie wraz z należnymi odsetkami.

Obligacje mają względem lokat pewne różnice. Są gwarantowane przez państwo (co jest bezpieczniejsze niż komercyjny bank), w zależności od typu można przedstawić je do wcześniejszego wykupu, sprzedać na giełdzie lub w drodze umowy, mogą być także przedmiotem zastawu (stanowić zabezpieczenie kredytu).

Agentem dystrybuującym obligacje detaliczne jest PKO Bank Polski S.A. Zakup obligacji jest podobny do założenia lokaty. Dane na temat wszystkich (w tym aktualnych) emisji obligacji dostępne są na stronie www.obligacjeskarbowe.pl Można tam założyć sobie konto i dokonać zakupu obligacji przez internet. Można także udać się do placówki banku PKO BP (albo domu maklerskiego PKO BP) i tam zawrzeć stosowną umowę. Można także zlecić zakup telefonicznie.

Na rynku dostępne są różne rodzaje obligacji:
  • 2 letnie  o stałym oprocentowaniu
  • 3 letnie o oprocentowaniu zmiennym
  • 4 letnie o zmiennym oprocentowaniu indeksowanym do inflacji
  • 10 letnie o zmiennym oprocentowaniu indeksowanym do inflacji
Charakterystyka każdej emisji w danym miesiącu jest opisana w liście emisyjnym. jest tam wyjaśnione w jaki sposób będą naliczane i wypłacane odsetki. Jest to o tyle ważne że czasem w pierwszym roku odsetki są liczone bardziej atrakcyjnie niż w latach następnych.

 


poniedziałek, 4 lipca 2016

Czy warto trzymać w domu gotówkę?

Żyjemy w świecie cyfrowym, każdy praktycznie ma smartfona i kartę płatniczą. Wysiłem sektora finansowego, a także ministrów finansów jest skierowany na to abyśmy jak najczęściej płacili kartą. Takie transakcje są dla sektora finansowego paliwem (na każdej zarabiają) i źródłem wiedzy, a dla fiskusa zapewnieniem, że żadna transakcja nie pozostanie nieopodatkowana.

Nie ma się zatem czemu dziwić, że banki zachęcają nas do płacenia kartą. Faktycznie jest to rozwiązanie wygodne, ale jednak do czasu. Czy nigdy nie zdarzyło się wam, że karta nie zadziałała? Moja się kiedyś najzwyczajniej w świecie złamała. Czasem nie działa terminal, nie wspominając już nawet o sytuacjach braku prądu. Bywają też (mam wrażenie, że ostatnio coraz częstsze) problemy po stronie systemów bankowych. Niedawno mBank blokował każdą kartę przy dowolnej transakcji przez błąd w swoim systemie.

Historia zna także przypadki kryzysów bankowych kiedy na kilka dni zamykano banki i wyłączano bankomaty (Cypr). Jak wtedy funkcjonować ? to są ekstremalne przypadki, ale... Weźmy prostszy przykład. Wyobraźcie sobie sytuację, że jest weekend i wasza karta przestaje działać. Coś się popsuło i nie daje się nią zapłacić. Bank i owszem bardzo chętnie wysłucha naszych żalów i gróźb przez telefon, ale i tak jakiekolwiek działanie podejmie w poniedziałek. My zaś jesteśmy bez pieniędzy, a co gorsza trzeba zrobić zakupy, ale brakuje wam... no właśnie - gotówki. Okazuje się, że posiadanie gotówki jest konieczne nawet w epoce pieniądza cyfrowego. Ba! Okazuje się, że ten analogowy relikt przeszłości jest często skuteczniejszy i bezpieczniejszy niż plastikowa karta czy płatności smartfonem.

Jaka jest zatem odpowiedź, czy warto mieć w domu pewną pulę gotówki? Oczywiście że warto i trzeba. Tylko ile? To jest trudne pytanie. odpowiedź na nie zależy od wielu czynników. Przykładowo weźmy na tapetę stopy procentowe - na kontach typu ROR są one zazwyczaj tak niskie, że żadnej różnicy nie robi czy trzymamy pieniądze w gotówce czy na koncie. Bywały jednak czasy, kiedy oprocentowanie sięgało nawet kilku procent,  wtedy robiło to różnicę. W obecnych czasach bardziej istotnym czynnikiem jest raczej wygoda i bezpieczeństwo a także poziom naszych oszczędności. Dla mnie idealnym rozwiązaniem jest posiadanie w gotówce ekwiwalentu swoich miesięcznych dochodów. Wtedy w zasadzie jesteśmy w stanie spokojnie funkcjonować nawet przez miesiąc bez problemów z systemem bankowym.

Jeśli kogoś nie stać na to by trzymać jedną pensję "w skarpecie" to niech zastanowi się ile pieniędzy pozwoli mu zrobić w weekend niezbędne zakupy. Taka kwota przynajmniej pozwala przetrwać w opisanej przeze mnie sytuacji bez konieczności pożyczania "od sąsiadów".

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Czy w celu oszczędzania trzeba rezygnować ze wszystkiego?

Bardzo często w kontekście oszczędzania pojawiają się pytania czy należy na prawdę ze wszystkiego rezygnować żeby tylko zaoszczędzić kolejną złotówkę? Moja odpowiedź brzmi nie, nie ma to sensu i nie jest to potrzebne. Człowiek w życiu potrzebuje pewnego balansu. Dlatego też drastyczne rezygnowanie ze wszystkiego na co można wydawać pieniądze  jest destrukcyjne i ma sens tylko w sytuacjach krytycznych z punktu widzenia finansów. We wszystkich innych sytuacjach życiowych sens ma mądre oszczędzanie. Mądre - czyli takie kiedy odpowiadamy sobie za każdym razem na pytanie: czy to mi jest na prawdę potrzebne? Jaką potrzebę zaspokaja ta rzecz/usługa? Czy jest warta przeznaczanych na nią pieniędzy?

Odpowiadając na te pytania warto mieć na uwadze, że zarobienie pieniędzy nie jest łatwym ani szybkim procesem. Znacznie łatwiej i szybciej jest je wydać, dlatego też warto czasem odłożyć z premedytacją na później decyzję wydatkową. "Przespanie się z problemem" nie jest czasem takie złe, szczególnie w przypadku poważniejszych kwot. Dokonywanie poważniejszych zakupów impulsowo jest niekorzystne dla naszego portfela.

Warto też pamiętać, że jeśli dziś posiadamy pieniądze to nie znaczy to, że będziemy je mieli zawsze. Warto pomyśleć o tym co może nastąpić w razie nadejścia "gorszych czasów". Posiadanie oszczędności może nas uchronić przed wieloma nieprzespanymi nocami.

W kwestii oszczędzania warto także pamiętać, że niska cena często idzie w parze z niską jakością, ale wysoka cena nie zawsze oznacza wysoką jakość. Warto poczytać opinie czy przeanalizować dany produkt zanim wydamy na niego pieniądze. Czasem wydatek o 20% droższy oznacza, że produkt, który kupimy będzie nam służył dwa razy dłużej. Pamiętajmy o tym jednak, że znana marka nie zawsze gwarantuje jakość. Niestety często znane marki każą sobie płacić za etykietkę, a produkty wytwarzane mają w Chinach. Warto zwracać uwagę na konstrukcję produktu (np. AGD) czy materiał, z którego jest wykonany (w przypadku ubrań) pod kątem jego trwałości i niezawodności.


poniedziałek, 30 maja 2016

Zalety automatyzacji oszczędzania

Wiele razy pisałem o odkładaniu małych kwot pieniędzy, warto w tym kontekście pomyśleć o usprawnieniu, które sprawi, że odkładanie takich małych kwot może nie być praktycznie nawet zauważalne.

Mam na myśli automatyzację procesu oszczędzania przez utworzenie sobie stałego zlecenia przelewu na konto oszczędnościowe. Jaki mechanizm tu działa wtedy w naszej głowie? Ustanawiając stałe zlecenie na początku miesiąca, zaczynamy zupełnie inaczej myśleć o planowaniu naszych wydatków. Zakładamy, że mamy do dyspozycji mniejszą kwotę bo cześć naszej np. pensji poszła już na oszczędności. mentalnie przestajemy myśleć o całym procesie oszczędzania i zapominamy o nim na tyle, że planując nasze wydatki bieżące nie jest on żadną uciążliwością. 

Automatyczne zlecenie ma jeszcze tę zaletę, że trudniej się od niego wykręcić. Nie możemy sami przed sobą oszukiwać się, że "tylko ten jeden raz nie zrobimy przelewu" bo "są pilniejsze wydatki". Zawsze możemy sięgnąć do oszczędności, ale wtedy widzimy ile ich mamy, ile zabierzemy i ile ubędzie. Proces myślowy przebiega wtedy zupełnie inaczej i uwierzcie mi, mniej jest się chętnym do wydawania pieniędzy na "głupoty".