środa, 18 lipca 2018

Mamy inflację czy jej nie mamy?

Jest pewien dysonans poznawczy kiedy wchodzimy do spożywczaka po lekturze raportów NBP na temat inflacji, czy też po prostu po usłyszeniu w radiu że mamy inflację "tylko" 2,5%. Generalnie większość przeciętnych konsumentów znacznie bardziej odczuwa wzrost cen. Skąd ten dysonans się bierze? Otóż do mierzenia wskaźnika inflacji stosuje się szereg "manipulacji" statystycznych, które mają stworzyć syntetyczny wskaźnik statystycznego konsumenta. Problem w tym, że nie ma kogoś takiego jak statystyczny konsument. Większość pracujących w naszym kraju zarabia poniżej średniej krajowej, a najczęściej wypłacana płaca to około 1500zł "na rękę". W takich warunkach, ten rzeczywiście najczęściej występujący konsument będzie odbiegał od tego statystycznego w GUS. Większość zarabiających poniżej średniej ma w swoich wydatkach podwyższony procent udziału wydatków na żywność, energię czy mieszkanie, a niższy na usługi i rozrywkę. Powoduje to, że inflacja odczuwalna dla przeciętnego Kowalskiego jest wyższa niż podawana przez NBP. Przykładowo ceny energii i żywności wzrosły rok do roku o 3-4 procent. Odczuwamy to wszyscy tankując na stacji benzynowej czy robiąc zakupy. To właśnie sprawia, że realnie 500 plus jest już warte coś koło 470-450zł - świetny pomysł rządu na robienie ludziom wody z mózgu i na wywinięcie się od waloryzacji świadczeń - trzeba odpowiednio manipulować wskaźnikami. Co więcej nawet projekcja tych wskaźników przewiduje wzrost inflacji a ceny żywności i energii mają rosnąć równie szybko jak dotychczas.

Źródło: raport o inflacji: http://www.nbp.pl/home.aspx?f=/polityka_pieniezna/dokumenty/projekcja_inflacji.html

wtorek, 10 lipca 2018

Czy polscy oszczędzający to hazardziści?

Ministerstwo Finansów podało właśnie wczoraj, że blisko 32% wartości sprzedanych w czerwcu detalicznych obligacji oszczędnościowych stanowiły obligacje premiowe. Były to 10 miesięczne obligacje na 1,5% dające szansę na wygranie dodatkowej premii w wysokości 10zł, 100zł, 1000zł i 10000zł. "20 marca 2019 r. zostanie rozlosowanych aż 41.107 premii o łącznej wartości prawie 1,5 mln zł" – komentuje Piotr Nowak, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów.

Dzięki temu prostemu zabiegowi, jakim było połączenie marnej (co tu dużo mówić) oferty odsetkowej z zachętą hazardową (dość powiedzieć, że prawdopodobieństwo wygrania jakiejkolwiek premii to 1% - czy to dużo czy mało to osądźcie sami) , Ministerstwu udało się osiągnąć rekordowy wynik sprzedaży obligacji detalicznych.



W lipcu obligacji premiowych nie będzie. Oferta sprzedaży będzie dotyczyła tylko "normalnych serii' - bez elementu hazardowego.